Wewnętrzny wulkan
Tytuł: Jak opanować złość, zanim ona opanuje ciebie
Autor: Albert Ellis, Raymond Chip Tafrate
Wydawnictwo: Media Rodzina
Rok: 1999
Złość. Słownik Języka Polskiego definiuje ją jako „stan emocjonalny będący przejawem niezadowolenia, często towarzyszy mu agresja”. Definicja krótka i bardzo wymowna. Bywasz zły, my też czasem jesteśmy złe. Mało tego – wściekłe, wkurzone. Czasem trwa to chwilę, czasem dłużej. Spowodowane małymi czy dużymi rzeczami. W złość może nas wprowadzić każdy i wszystko wokół. W końcu jednak mija. Ale czy jest sposób by przyspieszyć jej zniknięcie, albo lepiej – zrobić tak, żeby w ogóle się nie pojawiła? Oczywiście, że jest. Sposób niezbyt prosty, ale skuteczny. Wymagający (jak zawsze) ćwiczeń i czasu, jednocześnie pozwalający nam spojrzeć we własne wnętrze.
Sposób taki przedstawiony został w książce „Jak opanować złość, zanim ona opanuje ciebie” A. Ellisa i R. C. Tafrate i jest to racjonalno-emotywna terapia behawioralna. Chodzi w niej o znajdowanie skutków naszej złości i przeciwstawianie naszych tradycyjnych przekonań, przekonaniom nowym, które nie będą nas wpędzać w spiralę gniewu. Terapia ta opiera się przede wszystkim na zadawaniu sobie racjonalnych pytań i szukaniu takich odpowiedzi, które sprawią, że spojrzymy na sytuację z innej perspektywy. To ciągłe próbowanie przezwyciężenia naszych irracjonalnych i często błędnych przekonań. Została ona oparta na wieloletniej praktyce klinicznej Alberta Ellisa i innych psychologów.
Natalia: Z książką Ellisa zapoznałam się dopiero niedawno i cóż mogę powiedzieć: jestem fanką ustraszniania i samopotępienia. Ustraszniam (lub ustraszniałam) wszystko dookoła – zadania, wymagania, problemy i ludzi. Potępiałam się (i potępiam nieraz nadal) za każdy błąd i każde niepowodzenie. A do tego jeszcze łatwo popadam w złość. Wprost idealnie by skończyć z zawałem. Z drugiej strony Honorata „przemyciła” (a przynajmniej się starała) w naszej znajomości rady Ellisa. Czy z pozytywnymi efektami? Nie wiem. Na rezultaty wciąż czekam. Niemniej książka Ellisa napisana została dość przystępnym językiem, chociaż momentami można mieć problem ze zrozumieniem tego, co najważniejsze. Nie jest długa, autorzy skupili się na jasnym i zwięzłym przedstawieniu metody. Kuracja może nie jest najprostsza i najszybsza, ale z pewnością jest skuteczna. Przekaz jest prosty – zmień myślenie a zmienisz swoje podejście do złości. Oczywiście nie jest to metoda idealna. Zawsze znajdzie się coś co mnie zdenerwuje i żadne racjonalne argumenty tego nie uzasadnią. Niemniej pozostaje się starać by takich „cosiów” było jak najmniej. Dla mnie książka i metoda na 7.
Honorata: Kolejna, jak dla mnie, bardzo dobra książka. Ponieważ uwielbiam psychologię poznawczo – behawioralną, to nie dziwcie się, że Ellis do mnie przemawia. Książka mówi o tym, jak poradzić sobie ze złością. Całe założenie opiera się na tzw. schemacie ABC. A to wydarzenie, które jest obiektywne. Przykładowo takim wydarzeniem może być wizyta u dentysty. To jest fakt. Następnie pojawia się w związku z tym jakaś myśl (B) np. „To straszne, że jestem u dentysty”. A jak tak sobie pomyślę, to pojawia się również jakaś konkretna emocja, w tym wypadku strach (C). Zaczynam się więc miotać i denerwować, co tylko jeszcze pogarsza sytuację. Ten prosty schemat ilustruje, jak funkcjonujemy i pozwala zmienić wiele rzeczy. Najważniejszą sprawą jest tu zauważenie co jest faktem, a co naszą interpretacją z nim związaną. Wielu ludzi utożsamia zdarzenia z naszymi myślami na ich temat. Przykładowo mówimy: „Ona jest wobec mnie złośliwa” i uważamy to za fakt. Czyżby? Faktem może być, że nie powiedziała nam „cześć” na powitanie. To, że dana osoba jest złośliwa, to nasza interpretacja na temat tego, co zrobiła. Jak zaczniemy zauważać różnicę pomiędzy obiektywnym wydarzeniem a naszymi spostrzeżeniami, myślami, emocjami, to zaczynamy rządzić swoim życiem. Dlaczego? Bo wybieramy, jak będziemy o tej sytuacji myśleć, a w konsekwencji, w jaki sposób się zachowywać. To ma moc. Spróbujcie.
Ellis w książce opisuje wiele błędnych schematów myślowych, które wypaczają nam obraz rzeczywistości. Uwielbiam je. Cały czas przyłapuję się na tym, że któreś z nich stosuję J. Moje ulubione jest ustrasznianie, czyli wyolbrzymianie tego, co mi się przydarzyło. Przecież to takie straszne, że koleżanka nie powiedziała mi „cześć” na ulicy! Naprawdę? A czy będę o tym pamiętać za 5 lat? Wątpię. Zaczęłam więc to traktować zupełnie neutralnie. Przecież koleżanka mogła mnie nie zauważyć albo miała zły dzień. Takie przeformułowywanie myśli dało mi siłę i spokój. Według mnie warto więc przebrnąć przez Ellisa. Niestety książka nie jest napisana najprostszym językiem, więc jest to jej zasadniczy minut. Dlatego oceniam ją na 7.
Tym razem byłyśmy wyjątkowo zgodne: 7